środa, 3 lutego 2016

Chociaż zima- śniegu ni ma :) Portret Zimy.

Dlatego postanowiliśmy z Miłoszem zaczarować zimę; uprosić i połechtać, żeby znów sypnęła śniegiem.
Napadliśmy na komodę z materiałami i zabraliśmy się za jej portret. Twarz Miłek narysował białą kredką na granatowej kartce (dumna jestem, bo sam fajnie wymyślił, żeby zima dmuchała ostrym, mroźnym wiatrem).
Dalej z bibułki ukręcił jej włosy (z moją lekką pomocą), a sukienkę zrobiliśmy z białej papierowej serwetki (ale tu oczywiście pełna dowolność).


Do dalszej pracy można wykorzystać wszystko co białe: waciki do zmywania makijażu, watę, chusteczki higieniczne, bibułę, fizelinę, kartki, materiały, elementy z serwet/firanek- co kto znajdzie.
My mieliśmy akurat woreczek z "wycinkami" z firanek i serwetek, co bardzo ucieszyło Miłosza, a mi przypomniało kupę czasu spędzonego nad wycinaniem tego i wielogodzinne ćwiczenie cierpliwości...
Ale to fajne gadżety- dzieciaki uwielbiają.


Miłosz wykorzystał je do ozdobienia sukni Pani Zimy, a dodatkowo znalazł kilka elementów, które mogłyby "robić" za płatki śniegu (resztę płatków dorysował). Srebrnym brokatem wysmarował jeszcze na koniec pasek na jej sukni i portret gotowy.
Efekt finalny jest taki:


Chłopak zadowolony, ktokolwiek przyjdzie, pyta czy piękna praca.
Zima na razie nieugięta, śniegiem nie sypnęła póki co, ale czekamy.
Z dzieciakami w pracy też robiłam portrety, tam do dyspozycji były gotowe twarze, z których chętnie skorzystały. Inne gadżety do wykorzystania były, bo chusteczki, waciki i wata, ale dały radę świetnie.
No i zupełnie same robiły, bo starsze, a nad Miłoszem jednak "nadzór" miałam :)
Polecam, bawcie się dobrze przy pracach.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz