poniedziałek, 25 września 2017

Niezłe z was... nurki!! :)

Wspominamy wakacje :)
Pogoda taka, że tylko wspomnienia zostały.
Zaproponowałam chłopakom pracę pod hasłem "nurkowanie", a ci podłapali w sekundę (pomysł oczywiście z internetów).
Potrzebne będą:
*kartki, farby, kredki, nożyczki i klej
*zdjęcie dziecka, a na nim widoczna duża jego twarz
*folia/ofertówka, słomka do picia
*dobry klej

No więc zaczynamy od pomalowania całej kartki na niebiesko- ewentualnie z domieszką zieleni czy fioletu. Ma to być głębia oceanu.


Kiedy ocean wysycha gdzieś z boku, jest czas na wybór, pokolorowanie i wycięcie morskich żyjątek.


Następnie naklejamy zdjęcie "nurka" i jego morskich przyjaciół.


W tak zwanym "międzyczasie" wycinamy z papieru maskę. Ja podkleiłam ją od spodu folią z ofertówki. Jeśli ktoś posiada laminator, to idealnie byłoby zalaminować taka maskę i elegancko wyciąć.
U nas musiała wystarczyć ofertówka :)
Naklejamy maskę i rurkę (klej na gorąco).

Chłopaki ozdobili jeszcze prace (dla  dodania wiarygodności) "pęcherzykami powietrza".


I gotowe. Na żywo naprawdę bardzo urokliwie to wygląda. Polecam- jeśli ktoś chciałby ponurkować- to naprawdę fajny pomysł na któryś długi jesienny wieczór, jakich wiele przed nami.

czwartek, 14 września 2017

Malowanie kamieni i chrupkowe budowle :)

...i po wakacjach...
Zostały po nich piękne wspomnienia i... kamienie!!
Postanowiłam ostatnio wykorzystać je w sposób oryginalny, choć wymagający (przy dzieciach) wiele uwagi i ostrożności.
Ten sposób to malowanie świecówkami po rozgrzanych kamieniach.
Kamyki rozgrzałam dość mocno w piekarniku, dalej wyjmowałam kolejno, by z chłopcami kolorować je świecowymi kredkami. Obydwaj byli w tą pracę bardzo zaangażowani.


Trzeba oczywiście bardzo uważać, bo kamienie są mega gorące- nie możemy ich dotknąć!!
Ale śmiało można malować na odległość. U nas na szczęście udało się uniknąć poparzenia, choć chłopaki do spokojnych nie należą.

Kredki bardzo fajnie się topiły, tworząc na kamykach ciekawe wzory.
U nas powstały zwierzaki, nietoperz, buźki i "kamień z wielkim love". :)


Kolejna propozycja zabawy jest już dużo bezpieczniejsza (choć z wykorzystaniem ostrych elementów czyli wykałaczek i patyczków do szaszłyków). Drugim jej elementem są chrupki kukurydziane. Cała trudność, a raczej łatwość polega za połączeniu tych dwóch elementów.

Tu ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia (ewentualnie ilość chrupek). U nas powstały: budowle, ludzik, zwierzaki, ale też bawiliśmy się w układanie liter.


Chłopaki bardzo wkręcili się w tą zabawę. Dodatkowym jej atutem był fakt, że po jej zakończeniu nastąpiła konsumpcja budulca!! Podjadanie oczywiście miało miejsce i w trakcie zabawy, ale totalna wyżerka zapowiedziana była na koniec.
W krótkim czasie zostały same patyczki (warto sprawdzić czy koniec patyczka nie ułamał się i czy przypadkiem nie został wewnątrz chrupki).


Szczerze polecam obie zabawy, choć wiadomo- przy malowaniu kamieni trzeba być bardzo ostrożnym.



czwartek, 13 kwietnia 2017

Wielkanoc tuż tuż!!!

Wielkanoc dosłownie za moment- zostały tylko piątek i sobota, ale prace, jakie dziś pokażę, są do zrobienia na szybko. :)
Więc jest jeszcze czas, żeby coś z dziećmi podziałać, a można to później podarować np. dziadkom na "Zajączka".

Pierwszy jest Słodki Zając :)
(no, może dziadkom lizaka nie bardzo, ale np. kuzynka- już bardziej).
Prosty w produkcji, potrzebujemy jedynie lizaka, kolorowego papieru i taśmy dwustronnie klejącej.
Najpierw pracujemy nad głową królika:


Miłosz zrobił mniejszą, a Błażej poszedł "na rozmiar" :)
Doklejamy głowę do patyczka od lizaka, doklejamy tez łapy królika i gotowe.


Nasze trzy słodkie zajączki prezentowały się tak oto:


Ale wiadomo- te lizaki długo nie wytrwały w tej formie :)
A że głowa została, postanowiliśmy wypróbować inny pomysł na zajączka, także znaleziony gdzieś w sieci. Tu już poza rolką papieru, głową i łapkami zwierzaka, potrzebny jest biały pomponik i (aby go przymocować), lepszy niż biurowy, klej.

Efekt końcowy wygląda, jak poniżej.


Kolejny pomysł, to taki mini witrażyk wielkanocny, wyklejany małymi kulkami bibuły. Fajna zabawa, a przy okazji dzieciaki ćwiczą ręce ugniatając kuleczki. Fakt, że ta praca jest też ćwiczeniem cierpliwości- palce przy przyklejaniu tak się lepią, że dzieci lekko marudzą... Ale trzeba je motywować, bo efekt fajny!


Jeszcze jeden pomysł na kurki/kurczaki; mega prosty, może mniej efektowny, ale swój urok tez ma. Wystarczy kółko papierowe odpowiednio przyciąć, zagiąć jako skrzydło, domalować resztę i gotowe.



Z rolki papieru można bardzo szybko zrobić mini "stroik" wielkanocny. Obcinamy by nie była tak wysoka, dajemy dzieciom do "wystrzyżenia" trawy, a dalej do pomalowania na zielono. Kiedy rolka przeschnie, trzeba włożyć do środka gotowe papierowe sianko (kto nie posiada, może pociąć na cienkie paseczki zieloną bibułę). Na to wskakuje kurczaczek, jakieś jajeczko, kwiatek czy inny gadżet i gotowe.
Łatwe i ładne, a dziadków urzeknie na pewno; albo przystroi stół wielkanocny, jeśli nie będziecie się w stanie ze stroikiem rozstać. :)

Produkowaliśmy dziś w pracy z dziećmi- całe stadko wygląda uroczo, choć ze względu na użycie "gotowców" dość podobnie, mało w tym kreatywności dzieci. No ale same wykreowały kształt trawy i kolor jej pędzlem nadały. :)


A na koniec polecam własnoręczny wyrób kartek świątecznych.
Sama radość dostać kartkę zrobioną (choć w części) ręką dziecka. W kartce pokazanej poniżej ręką dziecka wycięte były kurczaczki, ich dzioby i skrzydełka. No i napis też!

Reszta należy do rodziców, no ale przecież oni też nie mogą i nie lubią się nudzić!
Wesołych Świąt!!!





czwartek, 9 lutego 2017

Gra planszowa DIY

Gry planszowe to nie tylko świetne pomoce edukacyjne rozwijające dzieci w różnych kierunkach, ale także- a moim zdaniem przede wszystkim- cudowny sposób na bycie razem. Na naukę wygrywania i przegrywania, na wspólny śmiech przy ciepłej herbacie.
Gier jest na rynku mnóstwo; producenci prześcigają się w wymyślaniu kolejnych atrakcji. Do tego stopnia, że niezbędne są już dodatkowe gadżety, mieniące się karty czy plansze 3D.

Ja postanowiłam zaryzykować i uderzyć w prostotę. Zaproponowałam moim chłopakom zrobienie własnej gry planszowej. Nie spodziewałam się, że przyniesie im to tak dużo frajdy, a później satysfakcji z ukończonej pracy.
Tworząc nasze "dzieło" działaliśmy w oparciu o inną grę, którą synowie polubili, ale dodaliśmy wiele swoich (czytaj ich- synów) pomysłów.

Ale od początku.
Najpierw Miłosz narysował dłuuuugiego węża- czyli trasę wędrówki od startu do mety- wiadomo.
Później podzieliłam węża na odpowiedniej wielkości pola (tak, by na jednym polu mogło stanąć równocześnie kilka pionków, bo może się tak zdarzyć).
Pomimo wielu tych pól, chłopaki naprawdę szybko uwinęli się z ich kolorowaniem.


Kolejny krok, to domalowanie drabinek (to pomysł z naszej gry- bazy), które przenoszą nas na inne pola. Drabinka z pola czarnego cofa na określone miejsce, a z czerwonego przenosi do przodu. Trzeba też dorysować inne rysunki wskazujące na jakieś specjalne akcje :)


I tak jest np. pies (na tym polu po zrobieniu zadania: "zawarcz jak pies", idzie się dwa pola dalej), są wiry wodne i kolce, które zatrzymują na jedną kolejkę, koniczynki dające dodatkowy rzut.


Chłopaki wpadli też na pomysł, żeby wykorzystać naklejki. Tu trzeba było improwizować co mają oznaczać. I tak: za pomoc podarowanie wiewiórce orzecha, pomoc robaczkowi we wdrapaniu się na listek, a ptaszkowi w budowaniu gniazda- przechodzi się dalej o odpowiednią liczbę pól. Natomiast naklejka z dzikiem oznacza, że nas on "zestresował" czyli zatrzymał na jedną kolejkę.




Chłopaki są mega dumni ze swojej gry. Ja w sumie też- tym bardziej, że widziałam ile frajdy im dało jej tworzenie. No i walory edukacyjne: było ćwiczenie ręki przez malowanie, uruchomienie fantazji przez wymyślanie zadań, ćwiczenie znajomości cyfr i liczb. I nauka, jaką wartość ma coś, co samemu się stworzy!

A dziś wpadła do nas babcia- i co? I była partyjka!
Polecam każdemu taką zabawę z dziećmi.

piątek, 30 grudnia 2016

Sylwestrowo- noworoczne zajęcia z dziećmi

Dorośli świętują Sylwestra, dzieci najczęściej zostają w domu.
Ale w związku z tym dniem można zorganizować kreatywnie czas dzieciom, zanim je "sprzedamy".
No, chyba, że się nie uda- wtedy tym bardziej jednak trzeba je zająć.
Można więc na przykład namalować z nimi fajerwerki.
My już w tamtym roku malowaliśmy je przy użyciu ponacinanych odpowiednio rolek po papierze toaletowym, umaczanych w farbkach.


Efekt końcowy był taki:


Można ulokować je tak, żeby na dole kartki namalować jeszcze miasteczko.
Petardy można namalować także przy pomocy umaczanych w farbie ząbków widelca, albo rozdmuchiwanych w różne strony kleksów z farbek.

Świetną zabawą "imprezową" z dziećmi jest przymierzanie gadżetów do robienia selfie. Ja kupiłam gotowce w drogerii Rossmann, ale można je też wykonać samemu. Pomysłów na nie jest w sieci całe mnóstwo. Chłopakom w każdym razie się te przymiarki bardzo podobały, a dodatkowo po tej zabawie zostały nam wesołe foty do rodzinnego albumu. :)



Nowy Rok to jak wiadomo czas nowych postanowień. Można je poczynić i z dziećmi. I oczywiście zapisać, bo co napisane, to pewniejsze. A przy okazji jest się do czego odnieść w razie "w".
My robiliśmy odbicia naszych dłoni, przyozdobione cyferkami Nowego Roku, a postanowienie było napisane na dłoni.

No, to wszystkim życzymy wszystkiego dobrego w Nowym Roku i... żeby dotrzymać tego, co się samemu sobie obiecało! (a przynajmniej próbować...)

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Świąteczne prace plastyczne

Święta, święta i po świętach.
Nie wrzuciłam wcześniej zdjęć naszych szopek i Mikołajów, ale bez sensu chyba czekać rok na ich opublikowanie. Więc po terminie, ale niech będą.

Najpierw postać Św. Mikołaja w dwóch odsłonach.
Pierwsza zrobiona z czerwonego papieru w kształcie trójkąta. Za twarz i tereny "okołotwarzowe"  posłużyła biała papierowa serwetka (taka na spodek, pod szklankę lub ciasteczko).
Robiliśmy go już w ubiegłym roku,  ale wtedy jeszcze Miłosz był uboższy manualnie, a i praca była wykonana na wyjeździe w górach, więc wiadomo- wersja minimalistyczna :)


Teraz jak widać jest lepiej- Mikołaj prezentuje się już lepiej,ale też zostało wykorzystanych więcej dodatkowych gadżetów.



Kolejny Mikołaj został zrobiony z pudełka po zapałkach. Robili go z zapałem obaj moi synowie. Trzeba pudełko (wiadomo- puste, bez dostępu dzieci do zapałek; szczególnie moich dzieci, które pomysły mają podobne jak filmowi Kevin czy Denis Rozrabiaka) okleić czerwonym papierem.
Później dokleić szczegóły.


My te szczegóły robiliśmy odpowiednio: brodę z białej folii piankowej, czapkę z czerwonego papieru, pomponik, ręce i nos z gotowych pomponików, oczka  z gotowych oczek, a nogi z czarnych guzików. Do tego dokleiliśmy choinkę filcową i gotowe.


Oczywiście pudełko cały czas daje się otworzyć- można je komuś podarować chowając do środka np. cukierka. My dokleiliśmy sznureczek i nasze Mikołaje zawisły na choince.

W pracy na Mikołajki zrobiłam Mikołaja- skrzynkę na listy- zamówienia :)
Pomysł znalazłam gdzieś w internetach, a skrzynka powstała z pudełka po butach (bo, jak wiadomo, butów nigdy za wiele).


Dzieciom wrzucanie listów bardzo się podobało :) a listy trafiły oczywiście tam, gdzie powinny.



Kolejna dekoracja świąteczna zaczęła się od Rudolfa. Znalazłam w sieci fajny pomysł na renifera i postanowiłam go zrobić. Z kartonu wycięłam wszystkie elementy. Z pomocą patyczków do szaszłyków zrobiłam nogi, a z pomocą gadżetów dekoracyjnych i ręki Miłosza głowę, którą przykleiłam do reszty klejem na gorąco.


Kiedy Rudolf był gotowy, a mi został jeszcze katon, wpadłam na pomysł, by zrobić mu towarzystwo. Wycięłam nożem do tapet kształt sani, płóz, a przy użyciu kul ze styropianu i filcu wykonałam Św. Mikołaja.
I tak powstała taka oto dekoracja:


A teraz jeszcze trzy szopki:
Pierwszą robiliśmy już rok temu z rolek po papierze toaletowym. Miłosz własnoręcznie malował twarze, pomagał mi tez w doborze i wykonaniu strojów.


Bardzo się zaangażował, i choć trzeba było pomalować najpierw rolki na odpowiedni kolor, w niedługim czasie szopka finalnie wyglądała tak:


Kolejną robiłam już głównie sama, choć Błażej malował na niebiesko i brązowo wytłoczki po jajkach. Ze styropianowych kulek dokleiłam głowy postaciom, a reszta to filc odpowiednio doklejony do tych "górek"- mających oddzielać jajka. Jeszcze trochę sianka i gotowe.



Ostatnia szopka powstała już w tym roku i jest bardzo prosta. Robiłam ją też z dziećmi w pracy. Z kartonu wycięłam różne kształty i nakleiłam je na duże kartki. Dzieci pokolorowały postaci, wycięły i przykleiły je na swoje szopki. Dokleiły gwiazdy, dach z płótna, sianko i gotowe.

OK. To koniec świątecznych klimatów.
Kolejne pomysły będą dekoracjami zimowymi i prezentami dla Babć i Dziadków z okazji ich święta.

piątek, 2 grudnia 2016

Gwiazdy "śniadaniowe"

W ubiegłym roku robiłam już z chłopakami gwiazdy z torebek śniadaniowych. Rozbraja mnie prostota, a jednocześnie efektowność tego pomysłu. W tym roku robiłam juz tym samym sposobem gwiazdki ażurowe- pomysł też z internetów :)
No ale od początku- najpierw te "zwyklaki" :)
Więc należy wziąć 7 torebek, ułożyć je jedna na drugiej "zgrzewem" do dołu i górę obciąć w trójkąt.
Ja w tamtym roku robiąc gwiazdy na próbę, nie miałam pod ręką czystych, białych torebek- i zrobiłam je jak widać z takich z zielonymi nadrukami. Ale te części z nadrukiem i tak są z sobą sklejone i tego specjalnie nie widać.


Tak złożone torebki trzeba odpowiednio posmarować klejem, jak widać:


I tak sześć razy, a następnie smarujemy siódmą torebkę i rozkładamy tak,żeby skleić ją z pierwszą. Gwiazda gotowa. 2 minuty roboty,  ile radochy :)

A teraz te same dekoracje w wersji level wyżej. Znalazłam w necie taka podpowiedź:


Po lewej stronie jest wzór, jak wyciąć sklejone torebki. Tak też zrobiłam jedną gwiazdę; inną wycięłam juz wg własnego pomysłu. I już ażurowe gwiazdki wiszą.







Polecam zabawę- efekt fajny, koszt niski, roboty dwie minuty i nie trzeba mieć ani zdolności, ani wyszukanych materiałów.