czwartek, 9 lutego 2017

Gra planszowa DIY

Gry planszowe to nie tylko świetne pomoce edukacyjne rozwijające dzieci w różnych kierunkach, ale także- a moim zdaniem przede wszystkim- cudowny sposób na bycie razem. Na naukę wygrywania i przegrywania, na wspólny śmiech przy ciepłej herbacie.
Gier jest na rynku mnóstwo; producenci prześcigają się w wymyślaniu kolejnych atrakcji. Do tego stopnia, że niezbędne są już dodatkowe gadżety, mieniące się karty czy plansze 3D.

Ja postanowiłam zaryzykować i uderzyć w prostotę. Zaproponowałam moim chłopakom zrobienie własnej gry planszowej. Nie spodziewałam się, że przyniesie im to tak dużo frajdy, a później satysfakcji z ukończonej pracy.
Tworząc nasze "dzieło" działaliśmy w oparciu o inną grę, którą synowie polubili, ale dodaliśmy wiele swoich (czytaj ich- synów) pomysłów.

Ale od początku.
Najpierw Miłosz narysował dłuuuugiego węża- czyli trasę wędrówki od startu do mety- wiadomo.
Później podzieliłam węża na odpowiedniej wielkości pola (tak, by na jednym polu mogło stanąć równocześnie kilka pionków, bo może się tak zdarzyć).
Pomimo wielu tych pól, chłopaki naprawdę szybko uwinęli się z ich kolorowaniem.


Kolejny krok, to domalowanie drabinek (to pomysł z naszej gry- bazy), które przenoszą nas na inne pola. Drabinka z pola czarnego cofa na określone miejsce, a z czerwonego przenosi do przodu. Trzeba też dorysować inne rysunki wskazujące na jakieś specjalne akcje :)


I tak jest np. pies (na tym polu po zrobieniu zadania: "zawarcz jak pies", idzie się dwa pola dalej), są wiry wodne i kolce, które zatrzymują na jedną kolejkę, koniczynki dające dodatkowy rzut.


Chłopaki wpadli też na pomysł, żeby wykorzystać naklejki. Tu trzeba było improwizować co mają oznaczać. I tak: za pomoc podarowanie wiewiórce orzecha, pomoc robaczkowi we wdrapaniu się na listek, a ptaszkowi w budowaniu gniazda- przechodzi się dalej o odpowiednią liczbę pól. Natomiast naklejka z dzikiem oznacza, że nas on "zestresował" czyli zatrzymał na jedną kolejkę.




Chłopaki są mega dumni ze swojej gry. Ja w sumie też- tym bardziej, że widziałam ile frajdy im dało jej tworzenie. No i walory edukacyjne: było ćwiczenie ręki przez malowanie, uruchomienie fantazji przez wymyślanie zadań, ćwiczenie znajomości cyfr i liczb. I nauka, jaką wartość ma coś, co samemu się stworzy!

A dziś wpadła do nas babcia- i co? I była partyjka!
Polecam każdemu taką zabawę z dziećmi.