wtorek, 10 maja 2016

Malujemy... warzywami!

Tym razem postanowiłam pokazać chłopakom inne zastosowanie warzyw (choć z tym podstawowym idzie im średnio, jakby jarzyny kłuły w język).
Tak czy inaczej, poza kartkami i farbkami, do zabawy były nam potrzebne:


czyli seler naciowy, ziemniaki, liście kapusty pekińskiej i różyczki brokuła.

Zaczęliśmy od selera, stempel z którego tworzy nam piękny kwiat. (Czasem trzeba w jednym miejscu odbić seler dwa razy, aby kwiat był pełniejszy). Do tego dodaliśmy stemple z ziemniaka, w którym to wycięłam dwa kształty liścia.



 Chłopakom podobała się ta praca bardzo. Fajnie było widzieć ich miny, kiedy obserwowali efekty odbitek. Zaangażowali się bardzo, chcieli mieszać kolory farb dla lepszego rezultatu, a potem odbijać, odbijać i jeszcze raz odbijać.


A tak wyglądają nasze prace. Świetnie nadają się np. na laurki, a dodatkowym atutem jest fakt, że efekt jest właściwie ten sam u trzylatka, sześciolatka i dorosłego :) (kwestia ewentualnie rozłożenia odbitek na przestrzeni kartki).

Następna na stół poszła kapusta pekińska. Tu trzeba trochę uważać, żeby malując liść, nie uszkodzić go. Chłopcy pomalowali kapustę od razu tak, by po odwróceniu przypominała drzewo (brązowy pień i zielona korona drzewa).


Pomalowany liść układamy na kartce (oczywiście farbą do kartki), delikatnie ale dokładnie odciskamy, a dalej zabieramy. Drzewo gotowe :)


Chłopaki postanowili jeszcze udekorować swoje drzewa. Miłosz drzewo swe uczynił czereśnią (rodzącą owoce rzadko, ale dorodnie- widać nie na ilość szła, a na jakość). Błażej natomiast, niesplamiony jeszcze poukładaną wiedzą na temat sadownictwa, na swoim drzewie wysmarował dwa jabłka i gruszkę :)


Jeszcze brokuł. Jako, że w planach miałam akurat jego wykorzystanie tradycyjne, szkoda mi było dać do zabawy duże kawałki :) Dałam więc małe różyczki na wypróbowanie. Można z nich zrobić drzewka, aczkolwiek na pewno poświęcając brokuł (rozcinając go oczywiście wzdłuż na połowę), efekt byłby o niebo lepszy. Trudno, my go zjedliśmy. Ale jak widać, Miłoszowi nie przeszkadzał brak wielkich "brokułowych" drzew- zrobił obrazek z małymi odbitkami.


Ale jak widać, Miłoszowi nie przeszkadzał brak wielkich "brokułowych" drzew- zrobił obrazek z małymi odbitkami.


No, takich warzyw oczywiście się już nie wykorzysta. Ale naprawdę warto poświęcić je dla frajdy, jaką mają dzieci z odkrywania możliwości z nich płynących. Polecam, nawet z młodszymi dziećmi.

poniedziałek, 2 maja 2016

Teatrzyk- Trzy świnki

Pomysł na teatrzyk pojawił się gdy przeglądałam internety poszukując inspiracji.
Trafiłam na niego TU .
(przy okazji- polecam tą stronę- baza rewelacyjnych pomysłów).
Od razu podjęłam "wyzwanie", bo to jedna z ulubionych bajek Błazia. (żeby było jasne- nie zgadzam się ze złym wizerunkiem wilka- ani w tej, ani w innych bajkach; Błażej wie jednak, że zwierz ten nie jest tak zły, jak go pokazują. Do tego stopnia, że gdy kończymy czytać, mówi: -"ale ten wilk nie jest taki straszny, nie trzeba go nie lubić." I to mi wystarczy jako równowaga dla jego sympatii do tej bajki.)
Wracam do tematu.
Błażej przygotował rolki na postacie świnek i wilka.
Jak widać, malował je z wielkim zapałem (i z wywijaniem języka).


Szczegóły naklejałam sama, bo niezbędne było użycie gorącego kleju, a od tego lepiej trzymać chłopaków z daleka... Ale uczestniczyli w tym także- duchowo, dając mi wskazówki i cenne rady :)
Oto efekt finalny- nasi aktorzy:

 
Za to w produkcji domków Błażej i Miłosz uczestniczyli już aktywnie. Nie wyszli z tego bez szwanku: obaj na koniec byli w kolorach słomy, drewna i dachówek :)


Tym sposobem (z wykorzystaniem rolek po papierze toaletowym, tektury, filcu, gotowych oczek, farbek i kredek) powstali "aktorzy" oraz scenografia na potrzeby bajki :)
Jak łatwo zrobić taki domek, także pokazano pod linkiem podanym na początku posta.


 Kiedy wszystko było już gotowe, można się było zabrać do zabawy. Chłopaki podekscytowani czekali na przedstawienie, choć jego treść znali przecież na pamięć.
Najpierw ja byłam reżyserem, narratorem i "poruszaczem" figurek.
A później chłopaki się rozochocili i poszli na całość.



Bawiąc się tak, można dać upust wyobraźni- my wykorzystaliśmy dodatkowo drzewa z Lego Duplo oraz ogień z Lego na potrzeby płonącego ogona wilka. :)
Można się tak pobawić z wieloma innymi bajkami. Fakt- przy "Alibabie i czterdziestu rozbójnikach" trochę zajęłoby tworzenie postaci, ale np. Czerwonego Kapturka- o wiele łatwiej przygotować.
O cholera- znów mamy złego wilka... (pamiętajcie- to piękne, inteligentne zwierzę, nie tak straszne jak go w bajkach przedstawiają!)
No ale na pewno znajdzie się bajka, którą dzieci lubią, a którą da się bez większych problemów przygotować.
Udanej zabawy w teatr!